Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
Oto rezultat trenowania przy otwartym ruchu. Chodź, zobaczymy, w czym utkwiliśmy.
Wyszli z samochodu. Na przednim błotniku było niewielkie wgniecenie.
- Drobiazg - powiedział Woźniak - z tym da się żyć. Zajrzał pod samochód, który zatrzymał się na pryzmie szutru.
- A niech to diabli - powiedział nagle.
- Co się stało? - spytał pilot i ukląkł koło Woźniaka. Z rozbitej miski olejowej wyciekała właśnie resztka oleju.
- Nie ma dodatkowej osłony - powiedział pilot. - To w którymś momencie musiało się stać.
- Człowieku, nie mogłem wydać już grosza więcej. Za ostatnie pieniądze kupiłem obrotomierz.
- Jasne - powiedział pilot - rozumiem. Musimy tu poczekać na kogoś, kto nas doholuje do hotelu. Albo sturlamy
Oto rezultat trenowania przy otwartym ruchu. Chodź, zobaczymy, w czym utkwiliśmy.<br>Wyszli z samochodu. Na przednim błotniku było niewielkie wgniecenie.<br>- Drobiazg - powiedział Woźniak - z tym da się żyć. Zajrzał pod samochód, który zatrzymał się na pryzmie szutru.<br>- A niech to diabli - powiedział nagle.<br>- Co się stało? - spytał pilot i ukląkł koło Woźniaka. Z rozbitej miski olejowej wyciekała właśnie resztka oleju.<br>- Nie ma dodatkowej osłony - powiedział pilot. - To w którymś momencie musiało się stać.<br>- Człowieku, nie mogłem wydać już grosza więcej. Za ostatnie pieniądze kupiłem obrotomierz.<br>- Jasne - powiedział pilot - rozumiem. Musimy tu poczekać na kogoś, kto nas doholuje do hotelu. Albo sturlamy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego