Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 15
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
i przywoził ze trzydzieści, czterdzieści par nart. Takich prawdziwych, porządnych z wiązaniami, ze śpunarkami, jak myśmy to mówili. Był też instruktor, który uczył nas jazdy na nartach. Tydzień siedział w Jurgowie, a potem jechał do następnej szkoły. Tak wędrował od wsi do wsi. W pierwszym dniu próbowaliśmy chodzić na nartach koło szkoły, a dopiero później jeździliśmy na brzyzku.

Wygrana

- Pamiętam, że w 1938 lub 1939 roku ktoś od Cułego dał mi kawałek pnia z gruszy, a sąsiad - Jędrek od Gogole zrobił mi z niego narty. Ale jakież to były te narty. Dzioby miały specjalne skrzydełka, były przy nich odpowiednie wiązania. Chwaliłem
i przywoził ze trzydzieści, czterdzieści par nart. Takich prawdziwych, porządnych z wiązaniami, ze &lt;dialect&gt;śpunarkami&lt;/&gt;, jak myśmy to mówili. Był też instruktor, który uczył nas jazdy na nartach. Tydzień siedział w Jurgowie, a potem jechał do następnej szkoły. Tak wędrował od wsi do wsi. W pierwszym dniu próbowaliśmy chodzić na nartach koło szkoły, a dopiero później jeździliśmy na &lt;dialect&gt;brzyzku&lt;/&gt;.<br><br>&lt;tit&gt;Wygrana&lt;/&gt;<br><br>- Pamiętam, że w 1938 lub 1939 roku ktoś od Cułego dał mi kawałek pnia z gruszy, a sąsiad - Jędrek od Gogole zrobił mi z niego narty. Ale jakież to były te narty. Dzioby miały specjalne skrzydełka, były przy nich odpowiednie wiązania. Chwaliłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego