Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
stanie. Poszedł sobie, dostał pieniądze i poszedł. Pieniądze. Jakże obco brzmi to słowo, bez którego nie może istnieć życie. A więc... ach, jakaż ohyda... ohyda!
Znów odwrócił głowę twarzą do góry. "Nie będę zamykał oczu - pomyślał. - Jeszcze gotów mi kto przyjść i pomyśleć, żem umarł. Rozpoczęłyby się krzyki i macania koło serca, tak jak wczoraj z Bednarczykiem. Gdy będę leżał z otwartymi oczami, pomyślą, że, ot, leżę i cierpię po staremu. Chociaż, z zamkniętymi - myśleliby może, że śpię, nie budzono by mnie, lecz nie, muszę bardzo podle wyglądać, skoro mnie ta mała nie chciała podać lustra, oj, głupiutka. Tak, jeśli zamknę
stanie. Poszedł sobie, dostał pieniądze i poszedł. Pieniądze. Jakże obco brzmi to słowo, bez którego nie może istnieć życie. &lt;page nr=278&gt; A więc... ach, jakaż ohyda... ohyda!<br>Znów odwrócił głowę twarzą do góry. "Nie będę zamykał oczu - pomyślał. - Jeszcze gotów mi kto przyjść i pomyśleć, żem umarł. Rozpoczęłyby się krzyki i macania koło serca, tak jak wczoraj z Bednarczykiem. Gdy będę leżał z otwartymi oczami, pomyślą, że, ot, leżę i cierpię po staremu. Chociaż, z zamkniętymi - myśleliby może, że śpię, nie budzono by mnie, lecz nie, muszę bardzo podle wyglądać, skoro mnie ta mała nie chciała podać lustra, oj, głupiutka. Tak, jeśli zamknę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego