Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
przebierała cienkimi palcami ofiarowane jej poziomkowe korale. Kajakiemu zwilgotniały jakoś oczy, więc żeby wyzbyć się niespodziewanej słabości, zaczął wpatrywać się martwo w skośne dachy osady na dole. Naraz jednak poderwał się z trawy, osłonił oczy dłonią.
- Chłopaki, kto tam idzie? Spojrzeli ku drodze, po której spacerowały gęsi.
- Gdzie?
- No tam, koło domu Małpowskich.
- Jakiś dziadźka. Kijem się podpiera.
- Nie. Chłopcy! To Polek, jedry jego pałki.
- Breszysz!
- Tak, to Polek. Polek. Paćka skoczyła gwałtownie z ziemi. Posypały się poziomki jak czerwone krople.
- Polek idzie! I puściła się z góry na złamanie karku, a za nią Kajaki.
- Stójcie! - krzyknął Łapa. Zatrzymali się u
przebierała cienkimi palcami ofiarowane jej poziomkowe korale. Kajakiemu zwilgotniały jakoś oczy, więc żeby wyzbyć się niespodziewanej słabości, zaczął wpatrywać się martwo w skośne dachy osady na dole. Naraz jednak poderwał się z trawy, osłonił oczy dłonią.<br>- Chłopaki, kto tam idzie? Spojrzeli ku drodze, po której spacerowały gęsi.<br>- Gdzie?<br>- No tam, koło domu Małpowskich.<br>- Jakiś dziadźka. Kijem się podpiera.<br>- Nie. Chłopcy! To Polek, jedry jego pałki.<br>- Breszysz!<br>- Tak, to Polek. Polek. Paćka skoczyła gwałtownie z ziemi. Posypały się poziomki jak czerwone krople.<br>- Polek idzie! I puściła się z góry na złamanie karku, a za nią Kajaki.<br>- Stójcie! - krzyknął Łapa. Zatrzymali się u
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego