Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
chociaż wszystkich nas pociągała chęć
ich poznania. Docieraliśmy niekiedy do bliżej położonych
pieczar, zaglądaliśmy do niektórych dziupli, wydrążonych
w stuletnich drzewach, ale wyobraźnię naszą drażniły
stale owe niezbadane i nieprzebyte gąszcze.

Po naradzie odbytej z Arturem wzięliśmy z domu latarki,
sznury, ostry nóż myśliwski, kilka innych jeszcze pożytecznych
przedmiotów, garść kolorowych szkiełek, które
dał nam pan Kleks na wypadek, gdybyśmy byli
głodni, po czym ruszyliśmy w kierunku wschodniej części
parku.

Przebijaliśmy się z trudem przez las wysokich pokrzyw, przez
ostępy dzikiego łubinu, nożem torowaliśmy sobie drogę
poprzez splątane gałęzie drzew, czołgaliśmy się
na czworakach pod zwieszającymi się tuż nad ziemią
gałęziami
chociaż wszystkich nas pociągała chęć <br>ich poznania. Docieraliśmy niekiedy do bliżej położonych <br>pieczar, zaglądaliśmy do niektórych dziupli, wydrążonych <br>w stuletnich drzewach, ale wyobraźnię naszą drażniły <br>stale owe niezbadane i nieprzebyte gąszcze.<br><br>Po naradzie odbytej z Arturem wzięliśmy z domu latarki, <br>sznury, ostry nóż myśliwski, kilka innych jeszcze pożytecznych <br>przedmiotów, garść kolorowych szkiełek, które <br>dał nam pan Kleks na wypadek, gdybyśmy byli <br>głodni, po czym ruszyliśmy w kierunku wschodniej części <br>parku.<br><br>Przebijaliśmy się z trudem przez las wysokich pokrzyw, przez <br>ostępy dzikiego łubinu, nożem torowaliśmy sobie drogę <br>poprzez splątane gałęzie drzew, czołgaliśmy się <br>na czworakach pod zwieszającymi się tuż nad ziemią <br>gałęziami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego