sal podniecił go i onieśmielił zarazem. Nadrabiając miną rzucił płaszcz na ladę i wszedł w sam środek sali, tam, gdzie najwięcej gości widział.<br>- Czarną i małą czystą - rzucił zamówienie kelnerowi. Usiadł przy małym stoliku i rozejrzał się wokoło - znów dużo znajomych twarzy zawirowało mu przed oczyma - niezdolny był zatrzymać ten kołowrotek, twarze, światła, stoły i naczynia nie miały trzeciego wymiaru, były jakby malowane gwaszem i rozmazane na ruchomej płaszczyźnie. Marszczył brwi i wytężał wzrok, by tę płaszczyznę, a przynajmniej poszczególne plamy unieruchomić - zauważył, że ludzie mu się przypatrują. "No i czego się tak gapicie? Myślicie, że jak kelner, to... Do licha