się, zaczynali rozrzucać zabawki po całym mieszkaniu, śmiali się głośno, recytowali bzdurne wierszyki, galopowali po jadalni na bujającym fotelu, dziecko nie chciało usnąć, póki ojciec nie opowiedział mu bajki o cudownym koźle. Jeżeli Róża wkroczyła do pokoju w chwili takich zabaw, patrzyli na nią - zaskoczeni i obcy, Marta nawet z komiczną arogancją. <br>Nazajutrz wszakże Adam unikał córki, zadziwiał ją obojętnością i po wszelkie dyspozycje odsyłał "do mamy". Róża wzbraniała się wyjawiać swoje zdanie. Mówiła: <br>- Nie wiem. Ja się na tym nie znam. To pedagodzy się znają. <page nr=127> <br>Dziecko krążyło między rodzicami bezradnie; kiedy zaczynało napierać się wskazówek, stercząc koło kolan matki, odpychała