Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
kufry na bok... cztery... pięć... dwa następne stają na rampie u nas... sześć... siedem... teraz Myszka. I od nowa.
Srebrzanka czuwająca nad Nocnym Śpiewakiem obserwowała nasze działania. Z drugiej strony wodziły za nami żółte ślepia Miętówki. Kładła płasko uszy i marszczyła pysk, zaniepokojona nieobecnością Promienia oraz niezwykłym ruchem w jego komnacie.
Wreszcie przyszła kolej i na nas. Stanęliśmy ciasno, jedno obok drugiego, z Nocnym Śpiewakiem u stóp. Każdy z torbą lub zawiniątkiem, jak włóczędzy. Z nie dopiętej torby Winograda wysuwały się szczurze pyszczki. Rozejrzałem się, czy nie zapomnieliśmy niczego. W sumie Zamek nie był takim złym miejscem. Wynosiłem stąd również miłe
kufry na bok... cztery... pięć... dwa następne stają na rampie u nas... sześć... siedem... teraz Myszka. I od nowa.<br>Srebrzanka czuwająca nad Nocnym Śpiewakiem obserwowała nasze działania. Z drugiej strony wodziły za nami żółte ślepia Miętówki. Kładła płasko uszy i marszczyła pysk, zaniepokojona nieobecnością Promienia oraz niezwykłym ruchem w jego komnacie. <br>Wreszcie przyszła kolej i na nas. Stanęliśmy ciasno, jedno obok drugiego, z Nocnym Śpiewakiem u stóp. Każdy z torbą lub zawiniątkiem, jak włóczędzy. Z nie dopiętej torby Winograda wysuwały się szczurze pyszczki. Rozejrzałem się, czy nie zapomnieliśmy niczego. W sumie Zamek nie był takim złym miejscem. Wynosiłem stąd również miłe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego