Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
zgadzał. Trzeba jednak przymierzyć. Bez przymiarki nie da rady.
- Na Białostocką niedaleko - rzekł pan Walczak wycierając dłonią łysinę.
- Ja tam po moim nieboszczyku Franku nie mam nic. Muszę pana z góry uprzedzić. Wszystko, co zostało, wyniosłam na bazar. Sam pan wie, jak dziś trudno związać koniec z końcem. A to komorne, a to gaz, a to światło... Jest trochę bielizny pościelowej, nawet monogram się zgadza: on był Franek, a pan Feliks. Ta sama litera... No i jeszcze jedno. Jeśli garderoba będzie pasowała i w ogóle, to ślub musi być kościelny... Nie żebym była taka religijna, ale jak już, to już... Czytałam
zgadzał. Trzeba jednak przymierzyć. Bez przymiarki nie da rady.<br>- Na Białostocką niedaleko - rzekł pan Walczak wycierając dłonią łysinę.<br>- Ja tam po moim nieboszczyku Franku nie mam nic. Muszę pana z góry uprzedzić. Wszystko, co zostało, wyniosłam na bazar. Sam pan wie, jak dziś trudno związać koniec z końcem. A to komorne, a to gaz, a to światło... Jest trochę bielizny pościelowej, nawet monogram się zgadza: on był Franek, a pan Feliks. Ta sama litera... No i jeszcze jedno. Jeśli garderoba będzie pasowała i w ogóle, to ślub musi być kościelny... Nie żebym była taka religijna, ale jak już, to już... Czytałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego