rzekła. <br>- No cóż, Bóg dał, Bóg weźmie. Czy nie tak? A może twoją córkę On powinien oszczędzić? <br>Zsiniał, zacisnął pięści. <br>W nocy Róża nie mogła spać; wezwano zresztą lekarza, przez wzgląd na opinię musiała asystować przy wizycie. Jej kazał doktor trzymać dziecko przy zastrzyku surowicy, jej polecił przygotować i założyć kompres. Obojętna jak głaz, wykonywała wszystko z idealną precyzją. Doktor odszedł, zachwycony. <br>- Pod taką opieką dziecko musi wyzdrowieć. Gdybyż wszystkie matki były tak rozumne, spokojne! <br>Ledwie opuścił mieszkanie, Róża wróciła do swego łóżka. Słyszała, jak drzwi od dalszych pokojów skrzypią raz po raz, jak dziecko jęczy, jak szepcą, rozlewają wodę, upuszczają