Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
Ja pokryję, proszę mi to zostawić.
- Przenigdy! Nie życzę sobie, żeby pan za mnie płacił. Panie bufetowy, ile to będzie?
- Więc tak! Nie dość, że jedziemy wyjaśnić sprawę pańskiego nietaktu, pozwala pan sobie na kwestionowanie moich możliwości płatniczych? Jesteś pan niepoprawny impertynent!
Zygmunt zawyrokował:
- Już, zapłacę ja.
Poszli na ten kompromis. Wsiedli znowuż do taksówki i ruszyli dalej.
Bove przed naciśnięciem dzwonka swego mieszkania zaproponował:
- Pozwolicie, że ja żonie rzecz całą przedstawię. Może uda się sprawę załatwić przeproszeniem ze strony pana Stanisława. - To mówiąc, zadzwonił.
- Nie mam za co przepraszać - warknął Dziadzia. Ale Bove już tego nie słyszał, bo właśnie otwarto
Ja pokryję, proszę mi to zostawić.<br>- Przenigdy! Nie życzę sobie, żeby pan za mnie płacił. Panie bufetowy, ile to będzie?<br>- Więc tak! Nie dość, że jedziemy wyjaśnić sprawę pańskiego nietaktu, pozwala pan sobie na kwestionowanie moich możliwości płatniczych? Jesteś pan niepoprawny impertynent!<br>Zygmunt zawyrokował:<br>- Już, zapłacę ja.<br>Poszli na ten kompromis. Wsiedli znowuż do taksówki i ruszyli dalej.<br>Bove przed naciśnięciem dzwonka swego mieszkania zaproponował:<br>- Pozwolicie, że ja żonie rzecz całą przedstawię. Może uda się sprawę załatwić przeproszeniem ze strony pana Stanisława. - To mówiąc, zadzwonił.<br>- Nie mam za co przepraszać - warknął Dziadzia. Ale Bove już tego nie słyszał, bo właśnie otwarto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego