Po niemiecku, francusku i po polsku; wyrzekał na swój los, na pogodę, że za sucha lub za mokra i niedobra dla rolników; na nic niewartego konia, psa i na krowę, że daje za mało mleka. Na rząd i na żonę, która leży sobie pod pierzynką, kiedy jej ciężko pracujący mąż kona z głodu. <br>Kiedy się już wyrzęził i wykaszlał, dziadek robił "obrządek". Z furią kręcił korbą ręcznej sieczkarni, tłukł zaciekle wiadrami z cynkowanej blachy, szurał gumiakami po obejściu. W tym czasie babcia Adela rozpalała w piecu, stawiała na stole masło w garnuszku z wodą i twaróg odcedzony przez białą szmatkę, podgrzewała