tak trzepać, aż zaczniesz krzyczeć. <gap><br>Naraz usłyszeliśmy pukanie w drzwi, prowadzące z łazienki na korytarz. Bez wątpienia ten, kto pukał, dobrze znał dom. <gap><br>Nagle znalazła się przede mną matka: wyzwoliła się z uścisków, zerwała maskę z twarzy i patrzyła z ukosa, jak gdyby tym nieszczerym uśmiechem zrzuciła ciężar, pod którym konała.<br>- Nie poznałeś mnie - powiedziała. - Nie zdołałeś mnie dosięgnąć.<br>- Poznałem cię - odparłem. - Teraz trzymam cię w ramionach. Kiedy nadejdzie chwila ostatniego tchnienia, nie będę czuł się bardziej wyczerpany.<br>- Pocałuj mnie - rzekła - żeby już przestać myśleć. Wsuń tutaj palce, a to, co za chwilę tam zanurzysz, daj mi do ręki. I włóż