Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
panu
Słomie.
- To dobrze. Trzeba wierzyć.
Ojciec chyba nie miał ochoty na rozmowę - znów zasypiał.
- A ty wierzysz? - spytałem jeszcze.
Nie odpowiedział.
- Tyle gwiazd.
Milczenie.





Koło piwnicy, blisko źródła, biwakowaliśmy przez dwa dni. Drugiego
z tamtych wieczorów rozpaliliśmy ognisko. Przedtem zbieraliśmy chrust
pod jabłoniami. Wlekliśmy suche gałęzie przez pokrzywy. Spróchniałe
konary ściętych drzew. Ojciec ułożył stos na kamieniach nad wodą. Pod
gałęzie wsunął papier.
Było ciemno - nie widzieliśmy brzegu po drugiej stronie. Za nami
majaczyły wierzchołki jabłoni. Ojciec klęknął - zapalił zapałkę.
Osłaniając dłonią przytknął płomyk do gazety. Wszystko pojaśniało.
Usiedliśmy na przygotowanych kamieniach i patrzyliśmy w ogień.
Kiedy przygasał - podrzucaliśmy chrustu
panu<br>Słomie.<br> - To dobrze. Trzeba wierzyć.<br> Ojciec chyba nie miał ochoty na rozmowę - znów zasypiał.<br> - A ty wierzysz? - spytałem jeszcze.<br> Nie odpowiedział.<br> - Tyle gwiazd.<br> Milczenie.<br><br><br><br><br>&lt;page nr=170&gt;<br> Koło piwnicy, blisko źródła, biwakowaliśmy przez dwa dni. Drugiego<br>z tamtych wieczorów rozpaliliśmy ognisko. Przedtem zbieraliśmy chrust<br>pod jabłoniami. Wlekliśmy suche gałęzie przez pokrzywy. Spróchniałe<br>konary ściętych drzew. Ojciec ułożył stos na kamieniach nad wodą. Pod<br>gałęzie wsunął papier.<br> Było ciemno - nie widzieliśmy brzegu po drugiej stronie. Za nami<br>majaczyły wierzchołki jabłoni. Ojciec klęknął - zapalił zapałkę.<br>Osłaniając dłonią przytknął płomyk do gazety. Wszystko pojaśniało.<br> Usiedliśmy na przygotowanych kamieniach i patrzyliśmy w ogień.<br>Kiedy przygasał - podrzucaliśmy chrustu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego