które nie miało sobie podobnych nigdy wcześniej ani nigdy potem: sojusz intelektualistów z prostakami. Jednych i drugich drażniła rozbuchana lub wygładzona forma, w jaką opakowywano muzykę dla młodzieży, jednych i drugich wściekał biznes, który uniemożliwiał normalne korzystanie z życia. Artyści "oderwali się od mas" , nie odróżniali już miast, w których koncertowali, co dopiero mówić o ulicach.<br>Prawdę trzeba było więc głosić na nowo. Z jednej strony pojawili się więc Patti Smith, Talking Heads i Television, oczytani, traktujący muzykę jako rodzaj medium, poprzez które chcieli podzielić się swoimi obserwacjami. Z drugiej powracał zwierz czystego rock and rolla, bezczelnej, gitarowej łobuzerii. Katastrofa, jaka