Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
że nie chce, w trzech firmach powiedziano od razu, że się zgadzają. Pozostali mówili, że się jeszcze zastanowią. Ja stawiałem "ptaszka" na swojej liście i szedłem dalej. Wtedy to pomyślałem sobie, że może chodzi tutaj o wymuszanie okupu, ale ja przecież niczego nie wymuszałem, nikogo nie straszyłem, nie groziłem. Chciałem koniecznie zarobić ten drugi tysiąc złotych, toteż wykonałem swoją robotę do końca.
- I zaraz potem wróciłeś do klubu bilardowego po drugą część zapłaty?
- Nie - odpowiedział Sławek. - Byliśmy umówieni dokładnie pięć po piątej, w kawiarni "Balbinka" na Starym Mieście. Byłem akurat punktualnie o tej porze, ale jego nie było. Piętnaście minut później
że nie chce, w trzech firmach powiedziano od razu, że się zgadzają. Pozostali mówili, że się jeszcze zastanowią. Ja stawiałem "ptaszka" na swojej liście i szedłem dalej. Wtedy to pomyślałem sobie, że może chodzi tutaj o wymuszanie okupu, ale ja przecież niczego nie wymuszałem, nikogo nie straszyłem, nie groziłem. Chciałem koniecznie zarobić ten drugi tysiąc złotych, toteż wykonałem swoją robotę do końca.&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- I zaraz potem wróciłeś do klubu bilardowego po drugą część zapłaty?&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Nie&lt;/&gt; - odpowiedział Sławek. &lt;q&gt;- Byliśmy umówieni dokładnie pięć po piątej, w kawiarni "Balbinka" na Starym Mieście. Byłem akurat punktualnie o tej porze, ale jego nie było. Piętnaście minut później
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego