czy anarchista bez trudu znalazłby wspólny język ze swoim dwudziestowiecznym odpowiednikiem to porozumienie między dawnym "reakcjonistą" czy "starokonserwatystą", a konserwatywnym rewolucjonistą byłoby bardzo trudne, jeśli nie w ogóle niemożliwe. Istnieje bowiem, zdaniem Armina Mohlera [7] i Gerda-Klausa Kaltenbrunnera [8], pewne zerwanie ciągłości w obrębie konserwatyzmu, polegające na tym, że konserwatyzm przechodzi przez fazę "czasu osiowego" (Achsenzeit - termin Jaspersa), po której - co może zdziwić tych uważających konserwatyzm za coś z samej swej istoty niezmiennego - konserwatyzm zmienia się, zrzuca dawną skórą, przyjmuje nowe formy, posługuje się innymi pojęciami i innym językiem. W różnych krajach ta mutacja, to przejście przez pewien próg zachodzi