niepokój i przeczucie rzeczy gorszych, zakrytych oczom naiwnego turysty, którego skwapliwą opieką otacza gubernator i urzędnicy. Na Kongo spojrzał oczami marynarza, oczami człowieka trudu Józef Conrad w Jądrze ciemności i dojrzał - piekło. To, co nie udało się omdlewającemu od literackich doznań humanitaryście, udało się pisarzowi, którego cechuje pewien arystokratyzm i konserwatyzm. Tak jak po Kongo, Gide podróżował po Sowietach. Pozbawiony doświadczeń, jakie może dać tylko życie w prymitywnych warunkach, troska o zdobycie produktów pierwszej potrzeby, ciężka praca - przy pomocy długich rozumowań dochodził do wniosków najprostszych, oczywistych, a inne sprawy proste pozostawały dlań nie dostępne, jak mieszkańcowi Marsa podróżującemu po Ziemi. Jego