pieniądze, wódkę i spyżę...", "znowu ta spyża - mruknął inżynier - proszę mówić dalej, to bardzo interesujące", "dokładnie jednak nie wiem, na jakiej zasadzie te indywidua finansują Roberta, poznał mnie z nim przypadkiem docent Migoń i bywałem tam, bywałem, bo dzisiaj byłem już po raz ostatni, po to, by wpłynąć na Roberta konstruktywnie", "wpłynąć?", "to przenośnia, żeby go wyciągnąć z dna, bo słyszałem, jaki to zdolny w elektronice specjalista, moje wysiłki nie przydały się jednak, jak pan zdążył zauważyć, na nic", "magistrze, mamy jeszcze trochę czasu, nim od telefonu wróci moja żona, niech mi pan powie, co było przyczyną katastrofy Roberta, niech mi