Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
a my we francuskiej miłości, z obopólną stratą zapewne, zamiast erotyki braliśmy od nich Napoleona stając do usług i co w tym była za przyjemność?
Markiz de Sade na polskiej uczcie narodowej!
To niemal stypa i "Dziady".
Co to będzie?
Nic nie będzie, bo markiz właśnie stamtąd wyszedł.
Niełatwo tracę kontenans, więc maskując zaskoczenie skłoniłem się głęboko i pozdrowiłem go szczerym sercem:

Z rozkoszą poczuł, że wielka w nim susza w wilgoć się przeistoczyła, a skorzeniały język nabrał giętkości; odetchnął, odstawił kubek i zdjąwszy szynel wsunął się pod karmazynowy koc.
Gdy jego głowa spoczęła na poduszce, ujrzał na wprost swoich oczu
a my we francuskiej miłości, z obopólną stratą zapewne, zamiast erotyki braliśmy od nich Napoleona stając do usług i co w tym była za przyjemność?<br>Markiz de Sade na polskiej uczcie narodowej!<br>To niemal stypa i "Dziady".<br>Co to będzie?<br>Nic nie będzie, bo markiz właśnie stamtąd wyszedł.<br>Niełatwo tracę kontenans, więc maskując zaskoczenie skłoniłem się głęboko i pozdrowiłem go szczerym sercem: &lt;gap&gt;<br><br>&lt;page nr=207&gt; Z rozkoszą poczuł, że wielka w nim susza w wilgoć się przeistoczyła, a &lt;orig&gt;skorzeniały&lt;/&gt; język nabrał giętkości; odetchnął, odstawił kubek i zdjąwszy szynel wsunął się pod karmazynowy koc.<br>Gdy jego głowa spoczęła na poduszce, ujrzał na wprost swoich oczu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego