to dziękuję... Jego niepokój, gwałtowne protesty i starania, żeby mnie sprowadzić w szeregi "normalnych", dawały mi siłę i nauczyły walczyć o siebie. A był tyranem. Silny, emocjonalny, bezwzględny w żądaniach podporządkowania mu się również w stosunku do mamy. Ambitny, z dużymi sukcesami w zawodzie. Nie znoszący sprzeciwu i do bólu... konwencjonalny.<br>Od dziesięciu dni Go nie ma. Mieszkaliśmy ostatnie lata znów razem. Nie mógł sypiać. Nie pamiętam, żeby kiedyś położył się spać przed moim powrotem do domu, nawet kiedy przyjeżdżałam rano po całej nocy nagrania, czy próby, co zdarzało się nierzadko. Od dawna moją "inność" uznawał, "osobowość" - szanował. Po latach walki