policjanci w czerwonych turbanach, ciemniały ich obnażone uda, mieli zawinięte rękawy i w żylastych rękach trzymali długie bambusy.<br>- Droga zamknięta - zdziwił się Istvan - coś się musiało stać.<br>- Niech pan pruje śmiało - podjudzał Ram Kanval - pana nie ośmielą się zatrzymać.<br>Rzeczywiście, gdy zjechali jednym kołem na trawnik i podsunęli się do kordonu, zobaczywszy znak CD, oficer z pomponem na wiśniowym berecie, czarnobrody Sikh, kazał się policjantom rozstąpić.<br>- Musiała jakaś ważna osobistość przyjechać - zastanawiał się Kanval, wychylony przez opuszczoną szybę, węszył w zaciekawieniu.<br>- Na oficjalne spotkania przysyłają mi zaproszenie - obruszył się Terey. - Nie, to jakiś pochód, ogromny tłum stoi wokół parlamentu, chyba nie