wraz z wirującymi wokoło rewirami i ludźmi - to wszystko istniało poza kręgiem jego świadomości - krąg ten zacieśniał się coraz bardziej, dusił go. Coraz częściej napastowała go rozkoszna myśl: rzucić to wszystko, wyzwolić się, wyjść na zewnątrz "Pacyfiku", a tu, na rewirze, niechby sobie Specjalny głowę urwał, a "Kucyk" biegał jak kot z pęcherzem przywiązanym do ogona. Podobno niegdyś tu jeden pikolo zrobił już tak, więc dlaczegóż by... - Myśl ta jednak miała dodatnią stronę. Romek bowiem wiedząc, że w każdej chwili może zostawić rewir i uciec z "Pacyfiku", ciągle odkładał tę ostateczność na później: "jeszcze chwilę zaczekam, jeszcze podam nakrycia" <page nr=62>.<br> Tymczasem zbliżała