Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
uciszyli się.
- A wy skąd to niby wiecie, panie gnom? - bąknął któryś. - Skąd wam wiedzieć, jak ów kot wyglądał?
Percival Schuttenbach wysmarkał się, wytarł palce w nogawkę.
- A bo on tam, o, na wozie siedzi. Za waszymi plecyma.
Wieśniacy odwrócili się jak na komendę, zamruczeli, patrząc na siedzącego na tobołkach kota. Ten zaś, za nic sobie mając powszechne zainteresowanie, zadarł do pionu tylną nogę i skupił się na wylizywaniu sobie zadka.
- Ot i pokazało się - powiedział wśród zupełnej ciszy Zoltan Chivay - że wasz niezbity dowód kocurowi pod chwost, pobożny mężu. Jaki drugi dowód będzie? Może kocica? Dobrze by było, spikniemy parkę
uciszyli się. <br>- A wy skąd to niby wiecie, panie gnom? - bąknął któryś. - Skąd wam wiedzieć, jak ów kot wyglądał?<br>Percival Schuttenbach wysmarkał się, wytarł palce w nogawkę.<br>- A bo on tam, o, na wozie siedzi. Za waszymi plecyma.<br>Wieśniacy odwrócili się jak na komendę, zamruczeli, patrząc na siedzącego na tobołkach kota. Ten zaś, za nic sobie mając powszechne zainteresowanie, zadarł do pionu tylną nogę i skupił się na wylizywaniu sobie zadka.<br>- Ot i pokazało się - powiedział wśród zupełnej ciszy Zoltan Chivay - że wasz niezbity dowód kocurowi pod chwost, pobożny mężu. Jaki drugi dowód będzie? Może kocica? Dobrze by było, spikniemy parkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego