krzyknął wieśniak przerażony. - Dobra pragnie! - wrzasnęła wieśniaczka.<br>- Ady my nie ludzie, ady my psy, psy jesteśmy! Hau! Hau! - Nagle dziecko przy piersi - szczeknęło, chłopka zaś, rozejrzawszy się, że nas jest tylko dwóch, zawarczała i ugryzła mnie w brzuch (...) Gryźta! Huź!<br>huź! Psssa go! Bierzta Intencyje! Bierzta Inteligencje! Huź, huzia, psssa, kota, kota!"</> (F 193-194) Gesty, czyny rodzą się tutaj z nieporozumień leksykalnych, prawdziwy to teatr mowy, teatr zrodzony z mowy! Opowiadający zdaje się tu nieobecny. Ale zaraz zadba o to, aby się czytelnikowi przypomnieć. Wspomina o "prawdziwych psach", unieważniając bajkową konwencję sceny, i komentuje spokojnie: <q>"Pierwszy to raz oglądałem całą