którą, o parę zaledwie kilometrów, przysiadło średniowieczne zamczysko, Mir, a opodal miasteczko tej samej nazwy było położone. Na zamkowym śnieżnym dziedzińcu sfora psów bernardynów powitała nas ujadaniem otaczając sanie. widok to był piękny, bo i mury czerwone, z gotyckiej cegły, i słońce czerwone, zachodzące, rzucało refleksy na śnieg i te kotłujące się na nim biało-brązowe bernardyny wydawały się także jakby czerwienią podszyte. Rhapsody in Red. Stary, hieratyczny książę, Światopełk-Mirski z twarzą w aureoli białych włosów i brody ukazał się w progach zamczyska. Zamek mirski, podobnie jak pałac w Szczorsach ciężkie przeszedł cięgi w czasie wojny, ale kniaź odbudowywał i restaurował