Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 7
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
jeździła może dwa razy dziennie, a ciężko mu było w tym wieku chodzić piechotą.

Bacowanie

Stanisław Mróz gazdował nie tylko w Poroninie, ale miał też swoją bacówkę w Małej Łące. Początkowo dzielił ją z synem Janem Budzem. Wieczorami do szałasu Mroza schodzili się juhasi, aby pogawędzić i posłuchać gry na kozie. - A raz było tak na szałasie, że dziadek się pozłościł - opowiada pan Władek. - Strugoł ze skorusy grabiska do trowy. A tu pies się wyrwoł ze szczekiem i zaczął lecieć za turystą. Piesek luzem sobie chodził. Dziadek się zdenerwował, że musi bronić turystę i zaczął biec za nimi. Psa uderzył dwa
jeździła może dwa razy dziennie, a ciężko mu było w tym wieku chodzić piechotą.<br><br>&lt;tit&gt;Bacowanie&lt;/&gt;<br><br>Stanisław Mróz gazdował nie tylko w Poroninie, ale miał też swoją bacówkę w Małej Łące. Początkowo dzielił ją z synem Janem Budzem. Wieczorami do szałasu Mroza schodzili się juhasi, aby pogawędzić i posłuchać gry na kozie. - A raz było tak na szałasie, że dziadek się pozłościł - opowiada pan Władek. - &lt;dialect&gt;Strugoł ze skorusy grabiska do trowy&lt;/&gt;. A tu pies się &lt;dialect&gt;wyrwoł&lt;/&gt; ze szczekiem i zaczął lecieć za turystą. Piesek luzem sobie chodził. Dziadek się zdenerwował, że musi bronić turystę i zaczął biec za nimi. Psa uderzył dwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego