Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
instrument. Ot, i przyjdzie się rozstać.
- Tato, ile on może mieć lat?
- Osiemdziesiąt, jak obszył, albo i więcej. Już wiem, do kogo należał! Ani do grafa, ani do kupca - zawiesił głos i spojrzał na Wasyla tak, jakby miał wyjawić najgłębszą tajemnicę: - Do oficera huzarów lejbgwardii!
- Może nie wymieniajmy go na kożuch, co?
- Hm. Kiedy widzisz, piękny, bo piękny, ale on nas nie ogrzeje.
Szli w milczeniu, śnieg chrzęścił pod ich walonkami, i obaj żałowali zegarka. Samowałow wzdychał, bo również trapiła go myśl o mrozie w namiocie nad ranem, kiedy kostnieli z zimna. Jeden piec na węgiel nie mógł ogrzać tak obszernego
instrument. Ot, i przyjdzie się rozstać.<br>- Tato, ile on może mieć lat?<br>- Osiemdziesiąt, jak obszył, albo i więcej. Już wiem, do kogo należał! Ani do grafa, ani do kupca - zawiesił głos i spojrzał na Wasyla tak, jakby miał wyjawić najgłębszą tajemnicę: - Do oficera huzarów lejbgwardii!<br>- Może nie wymieniajmy go na kożuch, co?<br>- Hm. Kiedy widzisz, piękny, bo piękny, ale on nas nie ogrzeje.<br>Szli w milczeniu, śnieg chrzęścił pod ich walonkami, i obaj żałowali zegarka. Samowałow wzdychał, bo również trapiła go myśl o mrozie w namiocie nad ranem, kiedy kostnieli z zimna. Jeden piec na węgiel nie mógł ogrzać tak obszernego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego