Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
nimi respektu - opowiadam przy śniadaniu. - Cieszyłaś się i śmiałaś jak dziesięciolatka, a ich były przecież setki, tysiące. Całe pole po horyzont w ptakach.
- W ogrodzie jest ich mnóstwo, musiałeś je słyszeć nad ranem przez sen.
Orłowski już przed śniadaniem poszedł się przejść i wrócił tylko na chwilę, nawet nie zdjął kożucha. Teraz zajął nam czas; chciał pokazać ogród i nie wypadało odmówić, choć byłem niewyspany i zziębnięty. Wyszedłem przed dom, który był wczoraj dla mnie tylko bryłą ulokowaną w ciemnościach, nawet nie bardzo chciałem się wtedy przyglądać, bo towarzyszyły nam te dwa psy, i marzyłem, by szybko schronić się za progiem
nimi respektu - opowiadam przy śniadaniu. - Cieszyłaś się i śmiałaś jak dziesięciolatka, a ich były przecież setki, tysiące. Całe pole po horyzont w ptakach.<br>- W ogrodzie jest ich mnóstwo, musiałeś je słyszeć nad ranem przez sen.<br>Orłowski już przed śniadaniem poszedł się przejść i wrócił tylko na chwilę, nawet nie zdjął kożucha. Teraz zajął nam czas; chciał pokazać ogród i nie wypadało odmówić, choć byłem niewyspany i zziębnięty. Wyszedłem przed dom, który był wczoraj dla mnie tylko bryłą ulokowaną w ciemnościach, nawet nie bardzo chciałem się wtedy przyglądać, bo towarzyszyły nam te dwa psy, i marzyłem, by szybko schronić się za progiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego