taki polubowny - odszczeknął: <br>- Imość matronę polską kroisz, a wnuczkę Rojzą ochrzciłaś! "Polska, honor Polaków!" I tu raptem - Rojza... Tfu, z taką rodaczką! - podejrzliwie przyglądał się Luizie. <br>Wieczorem tego dnia - o jakiż ciężki był dzień, ciotka całe popołudnie modliła się, płakała, krople laurowe kilka razy były w robocie, niedzielna kawa z kożuszkiem pozostała nietknięta, Róży zabroniono wyjść do koleżanek, musiała odmówić różaniec i przepisać pięć trenów Kochanowskiego - wieczorem tegoż dnia tante wezwała ją do siebie, dźwignęła się ciężko z klęcznika i zarządziła: <page nr=31><br>- Moje dziecko, zadaj kanarkowi siemienia i kładź się na spoczynek. A od jutra wołać cię będę Éveline. Róża... tu w