nasze przyjęcie. Przed wejściem do ziemianki rozpalono ognisko. Z mąki, którą przyniósł ojciec, ugotowano kluski i polano je mlekiem. Kto chciał, siedział przy ogniu, kto chciał, przechadzał się, żeby się wyprostować wśród drzew i złapać świeżego powietrza. Babcia i dziadek byli starzy i przybiedzeni jak zawsze, tylko ciotki miały włosy krótko obcięte jak u mężczyzn i chodziły w męskich marynarkach, a najmłodszy ich brat, mój wujek, którego nigdy nie nazywałem wujkiem, bo miał tylko trzynaście lat, był bardzo blady i skarżył się, że nie może widzieć na oczy. Przed świtem ognisko zostało starannie zasypane i ułożyliśmy się jedno obok drugiego na