laleczki</><br><br><intro>O zaginięciu Marzeny K. powiadomiła policję jej matka, czterdziestopięcioletnia Jadwiga K. Oficer dyżurny, przyjmujący telefon zatroskanej kobiety, potraktował sprawę rutynowo. Jeżeli młoda i niezamężna kobieta nie wraca na noc do domu, przypuszcza się zazwyczaj, że jest w tym czasie u jakiegoś mężczyzny. Marzena miała dwadzieścia trzy lata i ogromny krąg wielbicieli. Pracowała jako kasjerka w dużym, osiedlowym supersamie, przez który codziennie przewijało się mnóstwo ludzi. Zgrabna blondynka o wydatnym biuście i długich nogach, rzucała się w oczy. Nie było dnia, żeby nie otrzymała propozycji <q>"spędzenia interesującego weekendu w intymnym, zacisznym pensjonacie"</>.</><br>Ale pani Jadwiga upierała się, że Marzenie na pewno