Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
placki ziemniaczane, co wymagało trochę sprytu i bezczelności, gdyż obyczaj nakazywał spożywać poczęstunek na miejscu z należnym szacunkiem dla nieboszczyka i jego krewnych ofiarodawców. Dorośli krępowali się chować na zapas, ale dzieciom to uchodziło. Jurek z Walą buszowali po cmentarzu wybierając co smakowitsze kąski. Sądząc po zastawionych mogiłach była to kraina mlekiem i miodem płynąca, tymczasem na co dzień w siole trzeba było zaciskać pasa i tylko potęga obyczaju nakazywała gospodyniom oszczędzać wiktuały, aby wystąpić godnie z poczęstunkiem zmarłych. Kto żyw i zdrów z Polaków ściągnął na tę darmową ucztę. Obaj dziadowie przy bramie zachrypli, ale zawodzili wytrwale.
Kiedy Jurek z Walą napełnili torby pierogami
placki ziemniaczane, co wymagało trochę sprytu i bezczelności, gdyż obyczaj nakazywał spożywać poczęstunek na miejscu z należnym szacunkiem dla nieboszczyka i jego krewnych ofiarodawców. Dorośli krępowali się chować na zapas, ale dzieciom to uchodziło. Jurek z Walą buszowali po cmentarzu wybierając co smakowitsze kąski. Sądząc po zastawionych mogiłach była to kraina mlekiem i miodem płynąca, tymczasem na co dzień w siole trzeba było zaciskać pasa i tylko potęga obyczaju nakazywała gospodyniom oszczędzać wiktuały, aby wystąpić godnie z poczęstunkiem zmarłych. Kto żyw i zdrów z Polaków ściągnął na tę darmową ucztę. Obaj dziadowie przy bramie zachrypli, ale zawodzili wytrwale.<br>Kiedy Jurek z Walą napełnili torby pierogami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego