z nim ostrzejsza. A co to przeżywać, jak ja z tym zrobię porządek, no inaczej nie szło, bo jakby szło, to wie pani, by tam, no ale się nie mogło nawrócić, musieli my wyjść, wyjechać na drogę, tak i nawracać potem. Ale krótko później tam taki stary, co to to krakowiak jest, umarł, to mąż nie miał z kim robić. No i patrzę, idzie <gap reason="privacy">. A to było tak późno jesienią, że już śnieg leżał. Idzie. A gdzie mąż? Mówię: mąż się opala, książkę czyta. Pod piecem leży. A chyba tak nie będzie leżał? Ja mówię: chyba będzie leżał. A po co