Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Co, wychodzisz?
- Właśnie - powiedział pogodnie. - Dość tego siedzenia w domu. Trzeba odetchnąć świeżym powietrzem.
- No, nareszcie! - ucieszyła się. - Zobaczysz, jak ci to dobrze zrobi. Ale wrócisz na kolację?
- Oczywiście! Która teraz jest? Piąta przecież dopiero dochodzi.
Odprowadziła go do drzwi.
- Wyobraź sobie, co za historia... Zawołałam wczoraj montera, żeby naprawił kran przy zlewie, bo ciągle kapał. I popatrz, wziął sto złotych, wszystko niby miało być w porządku, i teraz przychodzę do kuchni, a z kranu znowu kapie. Co za ludzie! Nikomu już zaufać nie można.
Kossecki zastanowił się: - Zawołaj go jeszcze raz.
- Montera? I co, znowu weźmie sto złotych... - Zobaczymy. Ja
Co, wychodzisz?<br>- Właśnie - powiedział pogodnie. - Dość tego siedzenia w domu. Trzeba odetchnąć świeżym powietrzem.<br>- No, nareszcie! - ucieszyła się. - Zobaczysz, jak ci to dobrze zrobi. Ale wrócisz na kolację?<br>- Oczywiście! Która teraz jest? Piąta przecież dopiero dochodzi.<br>Odprowadziła go do drzwi.<br>- Wyobraź sobie, co za historia... Zawołałam wczoraj montera, żeby naprawił kran przy zlewie, bo ciągle kapał. I popatrz, wziął sto złotych, wszystko niby miało być w porządku, i teraz przychodzę do kuchni, a z kranu znowu kapie. Co za ludzie! Nikomu już zaufać nie można.<br>&lt;page nr=277&gt; Kossecki zastanowił się: - Zawołaj go jeszcze raz.<br>- Montera? I co, znowu weźmie sto złotych... - Zobaczymy. Ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego