patrzyły - a taki jeden z czerwonym krawatem w czarne grochy, to co chwilę łypał. Wstyd było tylko patrzeć, jak to całe bractwo rzuciło się do stołu. To tak jakby tydzień nie jedli. A jak kroili tego biednego prosiaka, to aż mi w gardle stawało. Tak się teraz zastanawiam, czy moja kreacja się podobała. Wystąpiłam na czarno, troszkę ponad kolana - więcej nie powiem, żeby mnie ktoś nie rozpoznał.<br><au>Bojcorka</></><br><br><div type="art"><br><br><tit>Portrety ratowników TOPR - Stanisław Zdyb</tit><br><br>Pamiętasz, Zdybie, stary towarzyszu wszystkich niemal moich zimowych wypraw tatrzańskich i wielu letnich, nocleg w pustym szałasie na Polanie Chochołowskiej, kiedyśmy szli "w nieznane", kierując się na Rohacze