pękatymi guzikami i podobny był do wszystkich kompozytorów, których podobizny wisiały nad jego fortepianem. Ciotka Elżbieta wyglądała schludnie i dostojnie i dawała mi co parę dni czekoladowy rewolwer ze "Złotego Ula". Wprawdzie nie pokochałem jej za to, jak przypuszczała, ale bądź co bądź zaćząłem darzyć ją sympatią.<br><br>Inny rozdział stanowili krewni ze strony ojca.<br><br>Na Nowym Świecie mieszkała jego siostra Gustawa, która tak przypominała mego ojea, że od razu pozyskała moje serce. Żałowałem, że nie zamieszkaliśmy u niej, chociaż dzieci już miała dorosłe, a jedną córkę nawet zamężną, tę właśnie, która "zbladła jak płótno".<br><br>Druga siostra ojca, Fryderyka, zapowiadała się jako