ruszaj się.<br> I przyspieszonym krokiem zaczęła się ode mnie oddalać, jakby gdzieś<br>tam nagle, w koleinie drogi, zobaczyła przed sobą tego buta i chciała<br>go czym prędzej dopaść. Uszła kawałek, obejrzała się na mnie, czy<br>stoję, i znów mi nakazała:<br> - Tylko stój tam. Nie ruszaj się. - A po kilkunastu dalszych krokach<br>znów się obejrzała. - Mówiłam, stój.<br> - Stoję! - odkrzyknąłem.<br> Patrzyłem, jak coraz dalej odchodzi, i wciąż nie mogłem zrozumieć,<br>dlaczego mi każe stać i nie ruszać się. Wydawało mi się nawet, że<br>przyspieszyła kroku i coraz szybciej oddala się ode mnie. Strach mnie<br>ścisnął, że może chce mnie tak zostawić za karę