Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
piwo..." Łodyga wstała, czarna, wiotka, fascynująca - wiła się w sobie, we wszystkich stawach, w osobliwej choreografii awangardowego tańca, wzięła piwo i poleciała przez cały pokój, i z łoskotem upadła pod drzwi... Dzwoniłem drugi raz po taksówkę. Mąż nałożył jej złocone buty, ja podtrzymywałem ją w drodze do windy. Jakbym prowadził królową. Twarz płynęła jakby na łodzi, a nogi plątały się niepotrzebne i obce, jakby były nie jej... Oparła się o drzwi windy i uśmiechnęła. Uśmiech znaczył: "To nic, prawda? My i tak mamy piękne wspomnienia... i w gruncie rzeczy nasze spotkanie było udane, prawda?..." Stałem przed nią bezradny. "Brzuch ci rośnie
piwo..." Łodyga wstała, czarna, wiotka, fascynująca - wiła się w sobie, we wszystkich stawach, w osobliwej choreografii awangardowego tańca, wzięła piwo i poleciała przez cały pokój, i z łoskotem upadła pod drzwi... Dzwoniłem drugi raz po taksówkę. Mąż nałożył jej złocone buty, ja podtrzymywałem ją w drodze do windy. Jakbym prowadził królową. Twarz płynęła jakby na łodzi, a nogi plątały się niepotrzebne i obce, jakby były nie jej... Oparła się o drzwi windy i uśmiechnęła. Uśmiech znaczył: "To nic, prawda? My i tak mamy piękne wspomnienia... i w gruncie rzeczy nasze spotkanie było udane, prawda?..." Stałem przed nią bezradny. "Brzuch ci rośnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego