Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
postanowili sprawdzić. Jeden z nich, podobno krewny policmajstra, udając, że całuje świętą w rękę, odgryzł jej palec... Okazało się, że palec jest z wosku i całe oszustwo wyszło na jaw. Już ktoś nawet zdążył ułożyć na ten temat wierszyk... Polina, jak to idzie?

Ulepili kukłę popi,
Kukła z oczu wodą kropi...

- Tak, tak - powiedział ojciec. - Żerowanie na ludzkiej ciemnocie... Zupełne średniowiecze...

Wracaliśmy do domu dorożką.

- Ej, barin... - odwrócił się do ojca dorożkarz - na Wielkiej Wasilkowskiej była katastrofa... Tramwaj stoczył się z góry na dół i wpadł na drugi tramwaj... Kupę narodu pozabijało... Dorożką jeździć bezpieczniej... Wio-o, diable przeklęty!

Świsnął batem
postanowili sprawdzić. Jeden z nich, podobno krewny policmajstra, udając, że całuje świętą w rękę, odgryzł jej palec... Okazało się, że palec jest z wosku i całe oszustwo wyszło na jaw. Już ktoś nawet zdążył ułożyć na ten temat wierszyk... Polina, jak to idzie?<br><br> Ulepili kukłę popi,<br> Kukła z oczu wodą kropi...<br><br> - Tak, tak - powiedział ojciec. - Żerowanie na ludzkiej ciemnocie... Zupełne średniowiecze...<br><br>Wracaliśmy do domu dorożką.<br><br>- Ej, barin... - odwrócił się do ojca dorożkarz - na Wielkiej Wasilkowskiej była katastrofa... Tramwaj stoczył się z góry na dół i wpadł na drugi tramwaj... Kupę narodu pozabijało... Dorożką jeździć bezpieczniej... Wio-o, diable przeklęty!<br><br>Świsnął batem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego