Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 33
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
było pięć liter, a przez jedyne cztery przejechaliśmy bez szwanku. Przemknęliśmy przed misiami zaczajonymi w rowach i na zjazdach z autostrad. Nie sprawdzono logbooka, nie zarobiliśmy ticketa. Odprawa meksykańskich umywalek i toalet, które ciągnęliśmy w 15-tonowym trailerze, poszła na granicy piorunem. Odwiedziliśmy księgarnię. Jedziemy przez most, a tu na krótkofalówce CB spanikowany głos rodaka: - Kurwa, panowie! Taki łysy, z piątką na ramieniu, trzepie trucki.
Dojeżdżamy do domu. Jurek uderza z rozmachem swoją stwardniałą ręką po kierownicy i mówi: - Wiesz co? Mam już trasę. W niedzielę wieczorem do Clevland. A stamtąd, redaktor, no gdzie? Prosto do Laredo
było pięć liter, a przez jedyne cztery przejechaliśmy bez szwanku. Przemknęliśmy przed misiami zaczajonymi w rowach i na zjazdach z autostrad. Nie sprawdzono &lt;orig&gt;logbooka&lt;/&gt;, nie zarobiliśmy &lt;orig&gt;ticketa&lt;/&gt;. Odprawa meksykańskich umywalek i toalet, które ciągnęliśmy w 15-tonowym &lt;orig&gt;trailerze&lt;/&gt;, poszła na granicy piorunem. Odwiedziliśmy księgarnię. Jedziemy przez most, a tu na krótkofalówce CB spanikowany głos rodaka: - Kurwa, panowie! Taki łysy, z piątką na ramieniu, trzepie &lt;orig&gt;trucki&lt;/&gt;.<br>Dojeżdżamy do domu. Jurek uderza z rozmachem swoją stwardniałą ręką po kierownicy i mówi: - Wiesz co? Mam już trasę. W niedzielę wieczorem do Clevland. A stamtąd, redaktor, no gdzie? Prosto do Laredo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego