Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
gdy Morfeusz lokatorów stawał się słyszalnym dowodem na istnienie mamutów sapiąco- -pierdzących, które pędzą przez pękającą krę lodową, pochrząkując przeraźliwie.
Lokatorzy kamienicy, wygrani za dnia, nocą - pokonani, żyli w cieniu obsesji Drzeźniaka. Rano dobudzali się stukaniem łyżeczek, agonalnym świstem czajników i szuraniem kapci. A u Zygmunta od dawna trwał dzień krwisty jak surowy befsztyk. No bo już o piątej Drzeźniak wysłuchiwał z radia nastawionego na cały regulator hymnu państwowego i zabierał się do porannej toalety. Sikał nie po ściankach sedesu, lecz lał wprost w otwór kanalizacyjny. Trzy razy spuszczał wodę, tak dla pewności. Kamienica miała ucho wewnętrzne, złożone z sieci rur
gdy Morfeusz lokatorów stawał się słyszalnym dowodem na istnienie mamutów sapiąco- -pierdzących, które pędzą przez pękającą krę lodową, pochrząkując przeraźliwie.<br>Lokatorzy kamienicy, wygrani za dnia, nocą - pokonani, żyli w cieniu obsesji Drzeźniaka. Rano dobudzali się stukaniem łyżeczek, agonalnym świstem czajników i szuraniem kapci. A u Zygmunta od dawna trwał dzień krwisty jak surowy befsztyk. No bo już o piątej Drzeźniak wysłuchiwał z radia nastawionego na cały regulator hymnu państwowego i zabierał się do porannej toalety. Sikał nie po ściankach sedesu, lecz lał wprost w otwór kanalizacyjny. Trzy razy spuszczał wodę, tak dla pewności. Kamienica miała ucho wewnętrzne, złożone z sieci rur
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego