żyć właśnie dlatego, że był sobą, nikomu niczego nie musiał udowadniać, oczywiście swoją sztukę traktował śmiertelnie poważnie, śmiertelnie serio, ale to właśnie było dowodem, że w ten sposób chce zrealizować siebie, swój pomysł może nie na życie, tylko na śmierć, ja natomiast miałem ukryty w tym niebezpieczny cel. Ile grozy kryje się w stwierdzeniu "ja wam wszystkim pokażę", nawet jeśli zostanie wyrażona jedynie w sztuce? <br>A co, jeśli się nie uda? Co się stanie, gdy niepewność samooceny wcale nie doprowadzi do tego punktu zniszczenia, za którym staje się produktywna? Myślenie jako zemsta pozostanie zaledwie pobożnym życzeniem, nigdy nieosiągniętym katharsis, z którego zlizuje