Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
obsesją śmietnikowych smrodów, a może chciał spać. Z kolei Zygmunt przypomniał sobie o Północnym, o braku pracy, o finansowej mizerii. Wróciło osłabienie. Twarz swędziała, w uszach dzwoniło "wypierdalaj" Rubina, a gdy na dłużej przymykał oczy, zaraz pojawiał się czarny korytarz i piekący ból w ustach. Zgodnie więc rozsiedli się w kryjówce ciszy i zaczęli podglądać wieczorne widowisko, popijając drobnymi łyczkami browca.
Od wschodu bezchmurny step gęstniał granatową barwą. Linia horyzontu pękła niczym krucha zapora i wymieszało się niebo z ziemią, tworząc czarną plamę, w której ginęły jedne po drugich łańcuszki lasów, kominy fabryczek i - znacznie bliżej - szare kobiałki osiedli wypełnione po
obsesją śmietnikowych smrodów, a może chciał spać. Z kolei Zygmunt przypomniał sobie o Północnym, o braku pracy, o finansowej mizerii. Wróciło osłabienie. Twarz swędziała, w uszach dzwoniło "wypierdalaj" Rubina, a gdy na dłużej przymykał oczy, zaraz pojawiał się czarny korytarz i piekący ból w ustach. Zgodnie więc rozsiedli się w kryjówce ciszy i zaczęli podglądać wieczorne widowisko, popijając drobnymi łyczkami browca.<br>Od wschodu bezchmurny step gęstniał granatową barwą. Linia horyzontu pękła niczym krucha zapora i wymieszało się niebo z ziemią, tworząc czarną plamę, w której ginęły jedne po drugich łańcuszki lasów, kominy fabryczek i - znacznie bliżej - szare kobiałki osiedli wypełnione po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego