Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
po stronie słowackiej. Straż słowacka też na ogół nie
chodziła po granicznych wertepach, nigdy jednak nie było
wiadomo, co hlinkowcom strzeli do głowy.
W pewnej chwili uszu jego dobiegł podejrzany szelest.
Zaraz potem rozległ się wyraźny trzask łamanych gałęzi,
zupełnie jakby się ktoś skradł.
Janek przeraził się. Przycupnął cicho w krzakach, czeka, co
będzie dalej. Wyciągnął tymczasem z plecaka dwie paczki i list,
zagrzebał wszystko w opadłych jesienią liściach. Przesunął się
dwa metry i znów nasłuchiwał. Spokój. Do licha, co to mogło
być? Wychylił głowę z krzaków. W odległości pięciu metrów od
niego, na polanie, patrzyły w jego stronę... trzy sarny
po stronie słowackiej. Straż słowacka też na ogół nie<br>chodziła po granicznych wertepach, nigdy jednak nie było<br>wiadomo, co hlinkowcom strzeli do głowy.<br> W pewnej chwili uszu jego dobiegł podejrzany szelest.<br>Zaraz potem rozległ się wyraźny trzask łamanych gałęzi,<br>zupełnie jakby się ktoś skradł.<br> Janek przeraził się. Przycupnął cicho w krzakach, czeka, co<br>będzie dalej. Wyciągnął tymczasem z plecaka dwie paczki i list,<br>zagrzebał wszystko w opadłych jesienią liściach. Przesunął się<br>dwa metry i znów nasłuchiwał. Spokój. Do licha, co to mogło<br>być? Wychylił głowę z krzaków. W odległości pięciu metrów od<br>niego, na polanie, patrzyły w jego stronę... trzy sarny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego