obu stronach, chyba ligustr, sadzili takie coś za szkołą w Miastku; jarzębina dalej i kaliny. Cały prywatny dziki park. Dziewczyna zniknęła za zakrętem - schodki urwały się z prostej i poszły w bok pod zieloną górę.<br>Uniósł furtkę na zawiasach, by nie skrzypnęła, gest niepotrzebny, zabezpieczył zasuwką. Szedł przy ścianie strzyżonych krzewów, nie wchodzących w paradę tunelowi ścieżki. Na zakręcie, kilkanaście kroków wzwyż, coś mignęło na szczycie...<br>Wtopił się w gałęzie. W dole, w zbitym kłębie krzaków, została przystań, łódka jak tkackie czółenko na migotliwej w słońcu krajce Strugi, jego plaża - żółta szmatka na brzegu. Jeśli dziewczyna stała tu, gdy był nad