szszu... szszu... - odpowiedziała im maszynka. <br><br>Jechałem prosto przed siebie, oślepiony blaskiem miedzianej lampy, zgrzany i spotniały od dziwnego żaru, który szedł od niej. Jechałem nie bacząc, że przede mną stoi człowiek. <br>Nagle światło zgasło i tylko nikłe lampy mojej maszynki oświetlały tor... i w tej chwili posłyszałem krzyk, straszny, bolesny krzyk przejechanego człowieka. <br>- Boże! Com uczynił! Com uczynił! - szeptałem do siebie czując, jak żałość chłodnymi, ostrymi palcami dławi mnie za gardło, jak mi się serce rozrywa od boleści i wstydu, żem zabił człowieka! <br><br>Bolesny krzyk nie cichł ani na chwilę. <br>Co będzie teraz? Przybiegną ludzie, sztygarzy... Och, cóżem to zrobił! <orig reg="trzeba">Trza