na morze<br>patrzyłaby i patrzyła, a gór się boi, mimo że nie była nigdy ani tu,<br>ani tu. Zwitek tych przepisów, opasany czerwoną tasiemką, zawiązaną na<br>kokardkę, jakby je miała komuś ofiarować i zapomniała, tkwił w<br>kryształowym wazonie, stojącym, nie wiadomo czemu, za wezgłowiem łóżka,<br>przy nodze. I także w książeczce do nabożeństwa niektóre modlitwy<br>założone były przepisami powycinanymi z gazet. A nawet przepis na<br>ziemniaki "od Maxima'' znalazłem w kieszeni jej palta.<br> Ogień zachłannie zabierał te wszystkie ciasta, mięsa, zupy,<br>przetwory, desery, a ja patrząc, jak się tymi przepisami syci,<br>doznawałem uczucia, że oto teraz dopiero tak naprawdę matka ode