Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
tutaj czego szukać, chyba że zguby.
Nad ranem gorączka schwyciła go z jeszcze większą siłą, dreszcze przebiegły całe ciało. Chłód łatwo przeniknął przez podarte ubranie, zmroził skórę i kości. Chłopak szedł coraz wolniej i rozumiał, że tej nocy nie dotrze jeszcze do swego domu. Lecz wiedział też, że jutro, nim księżyc wychyli się ponad drzewa, na pewno stanie we wsi.
*
Zbliżało się południe.
Doron spokojnie czekał, aż słońce wespnie się na szczyt Góry. Siedział na sękatym pieńku, może o sto kroków od bramy Gorczem. Broda zarosła jego policzki tak, że nie sposób było się dopatrzyć znaku Liścia. Włosy za to zgolił
tutaj czego szukać, chyba że zguby.<br>Nad ranem gorączka schwyciła go z jeszcze większą siłą, dreszcze przebiegły całe ciało. Chłód łatwo przeniknął przez podarte ubranie, zmroził skórę i kości. Chłopak szedł coraz wolniej i rozumiał, że tej nocy nie dotrze jeszcze do swego domu. Lecz wiedział też, że jutro, nim księżyc wychyli się ponad drzewa, na pewno stanie we wsi.<br>*<br>Zbliżało się południe.<br>Doron spokojnie czekał, aż słońce wespnie się na szczyt Góry. Siedział na sękatym pieńku, może o sto kroków od bramy Gorczem. Broda zarosła jego policzki tak, że nie sposób było się dopatrzyć znaku Liścia. Włosy za to zgolił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego