w kacie, o tam, albo w jakiejś innej knajpie i burczał do siebie, i spał, i pił. Sama nie wiem.<br>A potem się okazało, że on miał jakiś guz na mózgu albo coś takiego, i pewnie dlatego tak bardzo pił, bo musiało go ciągle boleć, pewnie nawet mówił komuś, ale kto by się tam przejmował pijakiem, pije, to go boli. Jak wracałyśmy z pogrzebu, to ona powiedziała, ta jego żona, że podobno dlatego <page nr=56> był taki głupi pod koniec i nie dało się z nim porozmawiać. On po prostu umierał, ale sam o tym nie wiedział, więc jak inni mieli coś zauważyć